Wiele osób pyta: „Skąd wzięliście pomysł na stworzenie urządzenia aQuality ? Jak na to wpadliście? Skąd w ogóle taka myśl?”.
Odpowiedź na to pytanie jest nieco bardziej złożona. Nie uda mi się zamknąć jej w jednym zdaniu, ponieważ aQuality, to nie był pomysł nagły, jak zapalająca się żarówka, to był proces. A proces powstawania tego pomysłu miał wiele źródeł. Każde z tych źródeł miało inny czas, inny przebieg … aż w końcu one wszystkie zbiegły się.
Ale po kolei…
Zacznę od najwcześniej powstałego źródełka, jakim było wykształcenie mojego męża: Andrzeja Prusa. Otóż zanim zaczął karierę prawnika, zanim jeszcze został studentem prawa, ukończył Technikum Chemiczne w Poznaniu na kierunku: Technologia wody. Wiedza chemiczna zdecydowanie nie przydała mu się, jako przyszłemu studentowi Uniwersytetu Szczecińskiego, a potem wziętemu prawnikowi, prezesowi prężnie działającej kancelarii prawno-konsultingowej. Ale wiedza raz zasiana nie ginie. Siedziała sobie cichutko w niezwykle skomplikowanej i po brzegi wypełnionej mózgownicy Andrzeja, czekając na swój czas. Czasami uaktywniała się podczas zakupów w supermarkecie, kiedy wybierał produkty dopiero po wnikliwym przeczytaniu drobnego druku na etykiecie (prawnik i chemik w jednym) – wybór ogórków konserwowych trwał … odpowiednio długo.
Kolejną inicjatorką pomysłu na aQuality była proza naszego zwykłego, pozazawodowego życia, kiedy po wyjściu z kancelarii, trzeba było zatroszczyć się o własne potrzeby przyziemne takie, jak choćby: zakupy. I tu każdy zna tę historię bardzo dobrze z autopsji. Czy to sklep, czy supermarket, wszystkie zakupione produkty trzeba zataszczyć do samochod lub pieszo, do domu czy na któreś piętro w bloku. Z jakiegoś powodu butelki, zgrzewki czy 5-litrowe butle z wodą najbardziej dają się wówczas we znaki.
Następny puzzel do tej układanki jest znacznie bardziej przyjemny, bo związany z podróżowaniem. Nie ma znaczenia, czy wybieramy się w drogę w sprawach służbowych, czy na wakacje, czy też jak najczęściej jest w naszym przypadku: łącząc te dwie funkcje ze sobą, na ile się da. W innym mieście, w innym kraju, czasem na innym kontynencie… poznajemy inne zwyczaje, inną kulturę, a także tamtejszy sposób na życie, stosunek do świata i środowiska naturalnego. W Europie coraz więcej osób widzimy z butelkami wielorazowego użytku, im bardziej na zachód (choć nie jest to regułą) obserwujemy większe poszanowanie dla środowiska, większą dbałość o czystość ulic i miejsc rekreacyjnych. W niektórych państwach dostępne były urządzenia sprzedające wodę oczyszczoną (niezbyt smaczną), ale woda mineralna nadal dostępna była tylko w butelkach. Bardziej na południowym wschodzie Euroazji, te tendencje są zaskakująco odmienne. Chodząc po irackich górach oglądaliśmy przepiękne krajobrazy upstrzone bezpardonowo porzuconymi śmieciami, w tym pustymi, plastikowymi butelkami po wodzie. Takie obserwacje dają wyraźny obraz poglądów różnych społeczności i panujących w niej trendów. Pozwalają też na przemyślenia odnośnie tego, jak można zmienić ludzkie postawy, jak chcielibyśmy by wyglądał świat, czego potrzeba nam ludziom i jak przy tym chronić środowisko.
Po niespełna 20 latach pracy prawniczej, doradczej, konsultingowej, kiedy wspieraliśmy naszą wiedzą i doświadczeniem osoby fizyczne oraz mniejszych i większych przedsiębiorców, przyszedł czas aby rozstrzygnąć: co dalej? Jaki przyjąć kierunek dalszego rozwoju zawodowego? Czy będziemy rozwijać naszą kancelarię o nowe osoby, czy też pójdziemy w ślady naszych klientów zajmując się biznesem? Pomysłów na biznes było wiele, ale żaden z nich nie zdobył mojej i Andrzeja jednomyślności.
W międzyczasie prowadziliśmy też dialog, nie była to jedna rozmowa, ale można ją skondensować do takiej wymiany zdań:
Ja: – Czy te butelki z wodą naprawdę trzeba ciągle nosić?!
Andrzej: – Przecież to ja je noszę, nie narzekaj.
***
Ja: – Czy te plastikowe butelki przykryją wszystkie piękne miejsca tej planety. Czy widzisz, ile tu śmieci?!
Andrzej: – No co zrobisz? Taka kultura, kiedyś dojrzeją do tego, że te piękne góry to nie śmietnik.
***
Ja: – Andrzej, czy naprawdę nie można mieć dobrej wody mineralnej bez tego wszystkiego?!
Andrzej: – No można, w strumieniu masz. Woda płynie ze źródła, czyściutka, nowiutka, omywa skały, wypłukuje minerały…
Ja: – No i co, mam sobie takiego źródełka poszukać, zanim spłyną do niego ścieki?
Andrzej (odpłynął w swoim umyśle, razem z tym jego źródełkiem, po czym odparł): – W zasadzie, to taki proces jest możliwy do odtworzenia …
Wiele rozmów, dyskusji, czasu … a potem pieniędzy, zaangażowania i pracy po tym, powstało aQuality.
aQuality bowiem od samego początku miało spełniać założenia:
- produkować i sprzedawać/udostępniać wysokiej klasy wodę mineralną,
- produkcja wody miała odtwarzać procesy zachodzące w naturze,
- urządzenie miało stać blisko klienta (żeby się nie nanosił)
- woda miała być udostępniana bez opakowań, bo opakowań jest na świecie dużo i nie potrzeba więcej,
- brak mikroplastiku pochodzącego z butelek, bo nie znamy fanów tego dodatku do napojów
- rewolucyjna wolność odnośnie naczynia, w którym przechowujesz swoją wodę z aQuality; wybierasz jak jest dla Ciebie najlepiej, najzdrowiej lub najwygodniej.
Po kilku latach pracy powstało aQuality: https://www.aquality-system.com
Monika Prus-Zielińska